Kilkukrotnie pisaliśmy już o najnowszym pomyśle Ministerstwa Finansów, czyli fakturze uproszczonej. Większość księgowych i przedsiębiorców, a także sam Dyrektor KIS-u dają do zrozumienia, że takim dokumentem może być paragon do 450 złotych (lub 100 euro), który zawiera numer NIP nabywcy. Niestety, żeby nie było tak prosto, zdanie Ministerstwa często się zmieniało, a sklepy same też zaczęły wprowadzać rozwiązania, które miałyby uniemożliwiać stosowanie zamienne tych dwóch dokumentów. To jak to w końcu jest?
Faktura uproszczona – co to jest?
Faktura uproszczona to dokument, który może być sporządzany do transakcji na kwotę do 450 złotych lub 100 euro. Zastępuje ona standardowy dokument, a tym samym zawiera mniej informacji. Na uproszczonej fakturze nie znajdziemy:
- szczegółowych danych nabywcy,
- stawki podatku,
- miar i jednostek,
- ceny jednostkowej.
Znajdziemy tam jednak standardowe informacje, takie jak:
- datę wystawienia,
- numer kolejny faktury,
- NIP nabywcy i sprzedawcy,
- nazwa usługi lub towaru,
- data sprzedaży,
- kwota ogółem.
W czym taki dokument miałby ułatwić życie przedsiębiorcom? Zwykłe paragony drukowane przez kasy fiskalne także mogłyby stanowić faktury uproszczone. Tym samym, na stacjach benzynowych czy w sklepach nie byłoby konieczne stosowanie prośby o wystawienie faktury do paragonu – wystarczyłby sam paragon.
Paragon do 450 złotych – jak zmieniało się zdanie Ministerstwa?
Zwykły paragon od samego początku istnienia faktury uproszczonej mógł być brany za takową. Takie przynajmniej było dość jasne stanowisko Ministerstwa Finansów. Szybko jednak zaczęły się problemy związane z ewentualną wymianą paragonu na fakturę. Wcześniej było to konieczne, jeśli chciało się wydatek zaksięgować jako koszt. Teraz nie jest to już wymagane, a jest nawet niewskazane. Jednak nie ma żadnego mechanizmu, który by takie działanie blokował. Możliwe jest zatem dwukrotne rozliczenie tego samego wydatku, co może spowodować niezbyt przyjemne sankcje dla sprzedawcy. Sam ustawodawca również plątał się w interpretacjach. Z początku wymiana na fakturę miała nie być możliwa, jednak w interpretacji z 20 maja 2020 r. Dyrektor KIS-u zgadza się już na takie postępowanie. Potem ponownie się z takiej opinii wycofał. Nie dodaje to wiarygodności ani poczucia bezpieczeństwa. Nic więc dziwnego, że sklepy bardzo chciały się przed takimi sytuacjami zabezpieczyć.
Faktura uproszczona – co zrobiła Castorama?
Dość ciekawe rozwiązanie, choć niestety błędne, znalazła popularna sieciówka materiałów budowlanych – Castorama. Najprostszym sposobem byłoby brak możliwości uznania paragonu fiskalnego za fakturę, a tym samym spowodowanie, że klient zawsze musi wyrażać chęć otrzymania zwyczajnej faktury, a paragon blokować przed wliczeniem w koszta. Na każdym paragonie znajduje się:
- numer wydruku zamiast numeru kolejnego faktury,
- ostrzeżenie, że paragon nie może być traktowany jako faktura uproszczona.
Czy takie zabezpieczenie wystarczy? Niestety nie. Wystarczy sam numer kolejny wydruku lub paragonu, by móc jednoznacznie określić dany dokument. Potwierdzają to wszystkie interpretacje i słowa samego Ministerstwa Finansów. Dopisek nie ma również żadnej siły prawnej. Tym samym Castorama nie rozwiązała żadnego problemu, a dodała sobie tylko nowe.
Czym więc jest faktura uproszczona? Z pewnością masą problemów i zmartwień, choć w założeniu miała wiele procedur uprościć. Liczymy na to, że sytuacja się wkrótce wyjaśni i zarówno sklepy, jak i przedsiębiorcy będą patrzeć na takie dokumenty łaskawiej. W końcu jest to krok milowy do całkowitego ograniczenia nadmiarowej biurokracji.